Hej wszystkim!
Każda z nas lubi gdy jej skóra ma piękny, złoto-
brzoskwiniowy odcień, a szczególnie doceniamy taką zdrową opaleniznę w okresie
letnim, gdy odsłaniamy więcej ciała niż w pozostałe pory roku. Niestety urlop
nie trwa wiecznie, a brak czasu na regularne kąpiele słoneczne lub
niesprzyjająca pogoda sprawiają że z każdym dniem nasza opalenizna odchodzi w
zapomnienie. Na szczęście na rynku mamy dostępne wiele balsamów brązujących czy
samoopalaczy, które pozwalają nam cieszyć się brązowym kolorytem skóry nie tylko
w wakacje, ale i przez cały rok. Marka Kolastyna zatroszczyła się o to, by
każda kobieta znalazła wśród brązującego asortymentu coś dla siebie.
Seria Luxury Bronze składa się z czterech produktów: Balsamu
brązującego, Samoopalacza w kremie do twarzy i ciała, Samoopalacza w sprayu do
twarzy i ciała oraz Chusteczek samoopalających do twarzy i ciała. Wśród produktów możemy znaleźć
zarówno te przeznaczone do jasnej karnacji, jak i do ciemnej. Seria zawiera
masło kakaowe oraz masło shea, które pielęgnują skórę, nawilżają ją, a także odżywiają i wygładzają.
Balsam brązujący do ciała
Mieści się w dużej tubie o pojemności 250 ml, a termin
przydatności od otwarcia to 6 miesięcy. Jego konsystencja jest bardzo lekka,
przypomina delikatne mleczko, które łatwo się rozprowadza i szybko się
wchłania. Zapach jest bardzo subtelny, najdelikatniejszy z całej trójki
przetestowanych produktów, natomiast po kilku godzinach kosmetyk lekko się
utlenia przez co pojawia się typowy zapach dla tego typu produktów, jednak nie
jest on mocno wyczuwalny i znika zaraz po kąpieli. Poza masłem kakaowym oraz
shea zawiera również olej z orzecha włoskiego, który jest bogaty w
antyoksydanty.
Balsamy brązujące stosuje praktycznie przez cały rok,
głównie do górnych partii ciała. Lubię je za to, ze trudno nimi zrobić sobie
krzywdę, a efekt z łatwością można stopniować aż do uzyskania
satysfakcjonującego efektu. Ten balsam również posiada te cechy i jest idealny
nawet do codziennego stosowania, bo praktycznie nie można z nim przesadzić. Dodatkowo nie wysusza naskórka, a wręcz ma właściwości
pielęgnacyjne, przez co skóra wygląda nie tylko na bardziej opaloną, ale
również na zdrowszą.
Samoopalacz w kremie do twarzy i ciała
Kosmetyk znajduje się w małej i poręcznej tubie o pojemności
75 ml, dzięki czemu idealnie sprawdzi się w podróży. Możemy go stosować przez 6
miesięcy od otwarcia. Konsystencja, podobnie jak w przypadku balsamu brązujące
jest lekka i mleczna, natomiast różni się zapachem, który w tym przypadku jest
zdecydowanie bardziej intensywny i całkiem apetyczny, ponieważ króluje w nim
aromat kakaowy. Niestety po kilku godzinach znika na rzecz delikatnego
samoopalaczowego smrodku, co osobiście zupełnie mi nie przeszkadza, gdyż przez
lata stosowania tego typu produktów przywykłam do tego. Poza dwoma masłami w
składzie znajdziemy również kompleks witaminowy bogaty w antyoksydanty.
Opalenizna pojawia się naprawdę szybko, bo już po ok. 5 godzinach od nałożenia.
Co prawda nie mam odwagi stosować go na twarz, jednak
chętnie sięgam po niego, gdy chcę przybrązowić sobie szyję i dekolt. Efekt
opalenizny jest szybki i utrzymuje się kilka dni, a gdy odpowiednio
przygotujemy skórę (peeling+ nawilżanie), a następnie dokładnie rozprowadzimy
go na ciele, to nie ma mowy o nieestetycznych plamach czy smugach.
Samoopalacz w sprayu do twarzy i ciała
Produkt znajdziemy w buteleczce z atomizerem o pojemności
150 ml, natomiast jego przydatność do użycia to 6 miesięcy. Konsystencja jest
oczywiście płynna i wchłania się w okamgnieniu, a zapach bardzo przypomina ten,
który znajdziemy przy formule kremowej, czyli iście deserowy i kakaowy. Łączy
je również zawartość kompleksu witaminowego oraz fakt, iż opalenizna jest już
widoczna po 5 godzinach od aplikacji na skórę.
Jak dotąd używałam go najrzadziej, gdyż zawsze boję się, że
przypadkiem rozpylę go na bieliznę czy ubrania i pozostawi trwałe plamy.
Zdecydowanie jednak sprawdza mi się do aplikowania na dłonie, z czym miałam
problem przy formie kremowej. Wchłania się praktycznie do zera, jest niewyczuwalny na skórze i pozostawia jedynie czekoladowy zapach.
Jeśli lubicie produkty samoopalające i brązujące koniecznie musicie wypróbować serię Luxury Bronze, ponieważ jest nie tylko łatwodostępna, ale i niedroga. Wszystkie te kosmetyki nadają skórze ładny kolor, nie tworzą smug a także nie przesuszają naskórka.
Stosujecie produkty tego typu? Jakie są Wasze ulubione balsamy brązujące/ samoopalacze?
Pozdrawiam cieplutko i do usłyszenia niebawem :D
U mnie sprawdził się olejkowy balsam brązujący Perfecty :)
OdpowiedzUsuńRzeczy z ich firmy są naprawdę świetne :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
lubię kosmetyki z Kolastyny :)
OdpowiedzUsuńlubię ich balsam brązujący ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że do produktów samoopalających mam ogromną słabość... Nie mogę wystawiać się na słońce, więc ratuje się właśnie takimi balsamami/piankami/sprayami i jak na razie nie mogę narzekać. Te z Kolastyny wyglądają niesamowicie zachęcająco :D
OdpowiedzUsuńbędę pamiętała o tej serii, bardzo lubię kosmetyki samoopalające, nie opalam się na słońcu czy w solarium.
OdpowiedzUsuńJa kosmetyków brązującyh nie używam ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie stosowałam takich kosmetyków brązujących :)
OdpowiedzUsuńKolastyna kojarzy mi się właśnie z produktami do opalania, ale bardziej takimi typowo z filtrem:)
OdpowiedzUsuńA właśnie że ja lubię być blada :p W tym roku postanowiłam pierwszy raz wypróbować samoopalacze, kupiłam polecana piankę z Bielendy, ale jakoś na mnie nie zadziałała... Muszę spróbować jeszcze raz - może zrobiłam coś nie tak :) Te wyglądają kusząco, ale na razie na żaden się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńMuszę polecić tą serię znajomej - lubi chodzić za bardzo na solarium i może to ją przekona
OdpowiedzUsuńnie używam produktów brązujących
OdpowiedzUsuńThis is so inspiring! I love the post:)
OdpowiedzUsuńirenethayer.com
Jeden z lepszych drogeryjnych balsamów brązujących.
OdpowiedzUsuńDzięki niemu mogę całym rokiem cieszyć się piękną złoto - brązową opalenizną :)
Pozdrawiam
Zapraszam do mnie: http://snowarskakarolina.blogspot.com/
PS: Obserwuję i liczę na rewanż