Hej wszystkim!
Choć pogoda za oknem na to nie wskazuje w końcu nadeszła wiosna, a ja mam jakby więcej energii i chęci do działania. Korzystając więc z kilku dni wolnego od uczelni i pracy, nadrabiam wszelkie zaległości domowe i blogowe- myję okna, odkurzam, przenoszę, układam, ponadto robię zdjęcia, odwiedzam Wasze blogi, no i oczywiście tworzę nowe posty. Dzisiaj zapraszam Was na coś, co powstawało przez ostatnią dobę, a mianowicie Ulubieńców Marca. Zainteresowani? ;)
Kiedyś zużywałam opakowanie za opakowaniem tego kosmetyku do oczyszczania, który rewelacyjnie spisywał się w porannej pielęgnacji mojej cery. Później zrobiłam sobie chwilową przerwę od niej i zapomniałam, jak bardzo moja cera się z nią lubiła. Uwielbiam w niej wszystko, począwszy od delikatnego, owocowego, pobudzającego zapachu, przez konsystencję, która jest jak aksamitne mleczko i daje w trakcie aplikacji uczucie, jakbyśmy wsmarowywały w skórę mocno odżywczy krem, a kończąc na rewelacyjnych właściwościach oczyszczających, dzięki czemu skóra pozostaje odświeżona, a jednocześnie miękka i gładka, a może nawet jakby nawilżona... Przy jej stosowaniu moja skóra nie wie co to nieprzyjemne ściągnięcie, czy przesuszenie.
2. Vianek, Krem pod oczy odżywczy
Już nie pamiętam, czy moja miłość do tej serii zaczęła się od kremu do pielęgnacji cery, czy może właśnie okolic oczu, jednak pewne jest to, że cały zestaw (krem na dzień+ na noc+ pod oczy) spisał się u mnie rewelacyjnie. Zarówno skóra pod oczami, jak i całej twarzy przy każdej aplikacji czuła porządną dawkę miłości w postaci głębokiego nawilżenia i odżywienia. Wracając jednak do kremu pod oczy, muszę przyznać, że sprawdza się świetnie zarówno na dzień, jak i na noc. W wieczornej pielęgnacji zapewnia odpowiednią dawkę odżywienia i pozwala skórze zregenerować się w trakcie snu. Natomiast w dzień nadaje się również pod makijaż, nie skracając jego trwałości, czy nie powodując rolowania się korektora. Osobiście jestem zachwycona, choć jego forma lekkiego mleczka może nie spisać się u fanek masełkowatych konsystencji i posiadaczek skrajnych przesuszeń w okolicy oczu.
3. Biovax, Maska do włosów intensywnie regenerująca Bambus& Olej Awokado
Przez wiele miesięcy miałam chrapkę, by wypróbować serię do włosów z Bambusem marki L'Biotica, a w szczególności właśnie tę maskę. Jednak jak w wielu przypadkach bywa, nosiłam się z jej zakupem na tyle długo, że w końcu o niej zapomniałam. Dopiero promocja w Hebe odświeżyła mi pamięć. Na szczęście! W końcu mogłam stracić tak rewelacyjną maskę do włosów. Nie dość, że przy każdej aplikacji jej zapach powala mnie na kolana, to gdy już zacznę się podnosić, to po raz kolejny nokautuje mnie jej działanie i to, jak moje włosy wyglądają po wyschnięciu. Pasma są miękkie jak po porządnym, regularnym olejowaniu, a to wszystko w jedyne kilka minut. Włosy są gładkie i lśnią jak po użyciu sprayu nabłyszczającego, końce są "posklejane" i wyglądają zdrowiej, a przy tym są tak niezwykle lekkie i puszyste. Wyobrażacie to sobie? Po prostu czupryna rodem z reklamy produktów do stylizacji włosów, bez jakiejkolwiek stylizacji! <3 Po każdej aplikacji mam wrażenie, że umarłam, jestem w niebie... i czesał mnie zastęp aniołów :D
4. Essence, Camouflage 2w1, Podkład i korektor do twarzy w jednym
Nie mogąc przez długi czas dopaść w żadnej drogerii słynnego ostatnio podkładu Catrice, skusiłam się ten marki Essence, którego test widziałam wcześniej na kanale Hani Digitalgirl i który z jej opisu wydał się być interesujący. Skuszona obietnicą dobrego krycia, wrzuciłam go do koszyczka. Przez ostatni miesiąc praktycznie nie sięgałam po nic innego. Ma śliczny kolor, bez różowych tonów, początkowo naprawdę jasny, z czasem jednak troszkę ciemnieje, jednak nawet wtedy świetnie zgrywa się z moją karnacją. Jego krycie jest naprawdę porządne, potrafi zakryć wiele niedoskonałości, w tym większość przebarwień, a także drobne wypryski. Co prawda trzeba go szybko i sprawnie nakładać, ponieważ zastyga, ale ma to także swoje plusy, ponieważ zwiększa to jego trwałość. Wykończenie jest bardzo ładne, lekko świetliste i wygląda jak promienna skóra. Przy całej trwałości i kryciu, zmywa się bez większych problemów; zdecydowanie łatwiej niż mój drugi ulubieniec pod względem krycia, czyli Revlon Colorstay. Gdyby tylko nie ciemniał, stałby się moim ulubieńcem wśród podkładów o mocniejszym kryciu.
5. Wibo, Puder ryżowy & Puder Bananowy
Oba produkty kupiłam tuż po wprowadzeniu ich na drogeryjne półki. Puder żółty stosuję do utrwalania korektora pod oczami oraz na linię żuchwy, by rozjaśnić tam podkład i zlikwidować wszelkie odcięcia kolorystyczne, do czego sprawdza się rewelacyjnie. Nie zostawia akresywnie żółtych podkówek w okolicy oczu, jedynie rozświetla spojrzenie i ociepla odcień skóry, niwelując w ten sposób dodatkowo fioletowe zasinienia tam obecne, poza tym nie wygląda sucho, nie podkreśla jakichkolwiek zmarszczek, czy naturalnych załamań skóry. Wersję ryżową natomiast używam do przypudrowania i zmatowienia całej strefy T, co robi rewelacyjnie. Fakt faktem uzyskany mat jest dość konkretny, wręcz płaski, natomiast przy przetłuszczającej się cerze wolę początkowo uzyskać taki efekt, ponieważ mogę złagodzić go, spryskując twarz mgiełką, natomiast zapewnia mi to przedłużenie trwałości makijażu oraz brak nieestetycznego mocnego błysku przez wiele godzin. Oba są rewelacyjne i spisują się na tyle wspaniale, że zamierzam zaopatrzyć się w zapasowe opakowania w trakcie zbliżających się promocji w drogeriach Rossmann.
Nie mogąc przez długi czas dopaść w żadnej drogerii słynnego ostatnio podkładu Catrice, skusiłam się ten marki Essence, którego test widziałam wcześniej na kanale Hani Digitalgirl i który z jej opisu wydał się być interesujący. Skuszona obietnicą dobrego krycia, wrzuciłam go do koszyczka. Przez ostatni miesiąc praktycznie nie sięgałam po nic innego. Ma śliczny kolor, bez różowych tonów, początkowo naprawdę jasny, z czasem jednak troszkę ciemnieje, jednak nawet wtedy świetnie zgrywa się z moją karnacją. Jego krycie jest naprawdę porządne, potrafi zakryć wiele niedoskonałości, w tym większość przebarwień, a także drobne wypryski. Co prawda trzeba go szybko i sprawnie nakładać, ponieważ zastyga, ale ma to także swoje plusy, ponieważ zwiększa to jego trwałość. Wykończenie jest bardzo ładne, lekko świetliste i wygląda jak promienna skóra. Przy całej trwałości i kryciu, zmywa się bez większych problemów; zdecydowanie łatwiej niż mój drugi ulubieniec pod względem krycia, czyli Revlon Colorstay. Gdyby tylko nie ciemniał, stałby się moim ulubieńcem wśród podkładów o mocniejszym kryciu.
5. Wibo, Puder ryżowy & Puder Bananowy
Oba produkty kupiłam tuż po wprowadzeniu ich na drogeryjne półki. Puder żółty stosuję do utrwalania korektora pod oczami oraz na linię żuchwy, by rozjaśnić tam podkład i zlikwidować wszelkie odcięcia kolorystyczne, do czego sprawdza się rewelacyjnie. Nie zostawia akresywnie żółtych podkówek w okolicy oczu, jedynie rozświetla spojrzenie i ociepla odcień skóry, niwelując w ten sposób dodatkowo fioletowe zasinienia tam obecne, poza tym nie wygląda sucho, nie podkreśla jakichkolwiek zmarszczek, czy naturalnych załamań skóry. Wersję ryżową natomiast używam do przypudrowania i zmatowienia całej strefy T, co robi rewelacyjnie. Fakt faktem uzyskany mat jest dość konkretny, wręcz płaski, natomiast przy przetłuszczającej się cerze wolę początkowo uzyskać taki efekt, ponieważ mogę złagodzić go, spryskując twarz mgiełką, natomiast zapewnia mi to przedłużenie trwałości makijażu oraz brak nieestetycznego mocnego błysku przez wiele godzin. Oba są rewelacyjne i spisują się na tyle wspaniale, że zamierzam zaopatrzyć się w zapasowe opakowania w trakcie zbliżających się promocji w drogeriach Rossmann.
Jak widzicie, zdarza mi się oszukać w moim rankingu Top 5 i dorzucić jeden dodatkowy kosmetyk, aczkolwiek robię to jedynie w sytuacja podbramkowych, gdy pominięcie któregokolwiek z tych produktów wiązałoby się z ogromnymi wyrzutami sumienia oraz poczuciem niesprawiedliwości. Tym razem jest dokładnie tak samo, a każdy z tych kosmetyków zasłużył nie tylko na swoje pięć minut w ulubieńcach, a wręcz na osobny wpis na blogu. Może kiedyś...
Znacie te kosmetyki? Jakie produkty polubiliście w ostatnim czasie?
Pozdrawiam cieplutko i do usłyszenia niebawem! :D
Znacie te kosmetyki? Jakie produkty polubiliście w ostatnim czasie?
Pozdrawiam cieplutko i do usłyszenia niebawem! :D
Tych nie znam, ale ostatnio znalazłam jedną perełkę z Joico, chodzi mi o maskę do włosów.
OdpowiedzUsuńZ tego wszystkiego znam tylko Alterrę. Ja w tym miesiącu bardzo polubiłam markę koreańską Vprove i ich krem na zmiany temperatury :)
OdpowiedzUsuńZnam puder ryżowy i też uważam, że jest rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńBiovax mnie bardzo kusi ;)
OdpowiedzUsuńPuder bananowy i krem pod oczy bardzo lubię, a emulsję mam ochotę wypróbować. :)
OdpowiedzUsuńA ja niestety tego słynnego podkładu nie mogę używać... mam suchą skórę i on tylko pogarsza jej stan. Mam nadzieję, że kiedy w końcu wyjaśnią się moje problemy z cerą, to będę mogła mieć o nim podobne zdanie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie rzeczy z wianka :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/04/checkpregnancycom-czyli-wszystko-o.html
Mam tę maskę Biovax i również jestem z niej zadowolona ;-)
OdpowiedzUsuńTen podkład z essence mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńbardzo mnie zainteresował krem pod oczy, gdyż szukam czegoś nowego :>
OdpowiedzUsuńKusi mnie krem Vianek, ale na ostatnich targach zdecydowałam się na kupno Sylveco
OdpowiedzUsuńJa mam ochotę na ten puder ryżowy, ale co zajdę do Rossmanna to zastaję tylko puste półki... A też mam tą maseczkę bambus i awokado i zapach jest świetny, ale działanie u mnie nie jest tak rewelacyjne jak u Ciebie;p
OdpowiedzUsuńMam emulsję i również bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńZnowu nic nie znam :D Za to mam ochotę na maskę od dawna i puder ryżowy też chętnie bym wypróbowała, chociaż kusi mnie też ten z lovely. O podkładzie z essence też sporo dobrego słyszłam, ale już mam 2 podkłady w zapasie, więc na razie się wstrzymam :D
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego :D Ale będę polowała na puder bananowy z Wibo ;)
OdpowiedzUsuńpuder bananowy jest super jak dla mnie
OdpowiedzUsuńEmulsja Alterry u mnie się niestety nie sprawdziła, ale po pudry Wibo z przyjemnością sięgnę, ciekawi mnie w szczególności wersja bananowa :)
OdpowiedzUsuńNasłuchałam się już o tych pudrach tyle dobrego, że aż samemu chciałoby się spróbować! Niemniej niedawno zdecydowałam się na zakup Laury Mercier, więc nawet nie ma takiej opcji :D Laba na nowe zakupy!
OdpowiedzUsuńO tych pudrach sporo czytałam, ale nie lubię takiej sypkiej formy.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta emulsja :) Serię odżywczą Vianka bardzo lubię, tego kremu miałam akurat tylko próbki :)
OdpowiedzUsuńU mnie Alterra w ogóle się nie spisała. Puder ryżowy Wibo mam, ale jeszcze wykańczam inny.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie delikatne produkty do oczyszczania twarzy. Wbrew pozorom aby dobrze oczyścić skórę wcale nie trzeba używać silnych środków.
OdpowiedzUsuńTak opisałaś maskę, że gdy skończy się moja maska Biowaxu to sięgnę po tę.. jak można oprzeć się uczuciu czesania włosów przez zastępy aniołów :-D
Podkładem mnie zaskoczyłaś, bo nie spodziewałam się tak dobrej jakości.. mimo tego, że oksyduje.. to i tak spodziewałabym się po nim, że ma więcej wad niż zalet
Pudry Wibo bardzo mnie kuszą ale wiem, że z uwagi na to że są w formie sypkiej rzadko będę po nie sięgać i głównie to powstrzymuje mnie przed ich zakupem ;-)
Piszesz o tych produktach tak pozytywnie, że po prostu nie sposób im się oprzeć :-)
OdpowiedzUsuńHaha, myślę, że małe oszukaństwo zostało niezauważenie wybaczone ;D Sporo dobrego słyszę o pudrach Wibo - zdecydowanie zapadają w pamięć. O Alterze mówisz równie zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńTen puder bananowy z Wibo mnie przesladuje. Musze go w koncu miec, inaczej bedzie wylazil mi z lodowki ;)
OdpowiedzUsuń